Szalejącą w sklepach drożyzna, drastyczny wzrost rat kredytów i rekordowa inflacja, to efekt zaniedbań prezesa Adama Glapińskiego, którego PiS przepycha na drugą kadencję w NBP, alarmują politycy Lewicy.
Zamiast dbać o stabilność waluty i zwalczać inflację, Adam Glapiński wykonywał polecenia z Nowogródzkiej. Nie podejmował na czas zdecydowanych działań, które mogły powstrzymać wzrost cen, skokowe zwiększenie rat kredytów i 11% inflację, najwyższą od ponad 20 lat, bo rząd wolał utrzymywać propagandowy przekaz o doskonałym stanie gospodarki. Gdy w końcu zdecydowano, że już dłużej zwlekać nie można, było już za późno, a podejmowane działania okazały się niewystarczające. Mimo to, prezesa Glapiński otrzymać ma nagrodę i pozostać na drugą kadencję na czele NBP.
„Już w zeszłym roku w okolicach kwietnia i Maja specjaliści mówi, że potrzebne są techniczne podwyżki stóp procentowych. Wtedy prezes Glapiński mówił, że nie ma takiej potrzeby. Obudził się w październiku, czyli zdecydowanie za późno i mówił o tym, że szczyt inflacyjny przyjdzie na przełomie lutego-marca 2022 roku. Wczoraj mówił, że jednak ten szczyt ciągle przed nami, że będzie w czerwcu, więc spodziewamy się w czerwcu deklaracji o szczycie we wrześniu” – mówił Grzegorz Majewski, Sekretarz Łódzkiej Rady Wojewódzkiej Nowej Lewicy.
Działacz ocenił, że praca prezesa NBP Adama Glapińskiego jest mniej warta niż wróżenie z fusów, żartując przy tym, że zamiast płacić prezesowi Glapińskiemu milion złotych miesięcznie, lepiej raz w miesiącu zadzwonić do wróżbity Macieja. Przedstawiciel Lewicy podkreślił, że inflacja Glapińskiego nie jest spowodowana przez COVID czy wojnę, a przez błędne i spóźnione decyzje prezesa NBP. Jak zauważył, stojący na czele Adam Glapiński ma wszystkie niezbędne narzędzia do ograniczenia inflacji, niestety nie potrafi z nich skorzystać.
„Na wczorajszym posiedzeniu Sejmu można było poddać pod głosowanie projekt ustawy Lewicy o pomocy dla wszystkich kredytobiorców, tych wszystkich, którzy mają kredyt hipoteczny w polskiej walucie, tych którzy w ostatnich tygodniach płacą więcej o 500, 1000, 1500 zł. Przygotowaliśmy ten projekt i złożyliśmy w zeszłym tygodniu, bo to, co się dzieje na rynku kredytów hipotecznych, to ogromne oprocentowanie, przechodzi ludzkie pojęcie” – zauważył poseł Tomasz Trela, wiceszef Koalicyjnego Klubu Poselskiego Lewicy.
Polityk Lewicy wspomniał, że już dziś zgłaszają się rodziny, które pytają, co mają robić, bo muszą wybierać, czy zapłacić ratę kredytu, zapłacić za czynsz, czy może kupić żywność i lekarstwa. Podkreślił, że wysokość raty wzrosła często z 2000 do 3000, a nawet 3 500 złotych. Z oburzeniem stwierdził, że PiS, zamiast zająć się pomocą dla tych rodzin, przepycha swojego partyjnego kandydata na kolejne cztery lata na czele NBP. Dodał, że za rosnące raty kredytów, coraz wyższe ceny w sklepach i podwyżki opłat odpowiada właśnie Adam Glapiński.